Kiedy zrobiłam sobie pierwszą ranę miałam 13 lat, było to na początku grudnia. Przestałam na pół roku. W wakacje znowu zaczęłam, miałam wtedy 14 lat. Cięłam się na ramionach, nadgarstkach. Potem zaczęłam na udach, aby nikt nie widział. Okaleczałam się codziennie. Aż rok później chłopak zgadał się z moją najlepszą przyjaciółką i zabrali mi żyletkę. Byłam zestresowana, łamali ją na moich oczach. Płakałam. na szczęście koleżanka kupiła mi nową. Pół roku temu, czyli już w maju tego roku kupiłam sobie zestaw żyletek. W opakowaniu jest ich dziesięć. Na tym mi zależało. Do teraz mam jeszcze dwie żyletki z tego opakowania. Nadal okaleczam się codziennie, ale teraz głównie na udach. Raz trafiłam do psychologa, ale przestałam chodzić na spotkania.
To na razie tyle o mnie. Do następnego posta!
Blog o śmierci, żyletkach, ranach i samobójstwach Jest to blog, który ma zamiar pomóc samobójcom, ale nie ma na celu zmuszać, aby zaprzestali się okaleczać.
niedziela, 16 listopada 2014
Żyletki
Subskrybuj:
Komentarze do posta (Atom)
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz